Ten sernik piekłam już wiele razy w różnych kombinacjach smakowych. Zamiast orzechów używałam mielonych migdałów lub wyrabiałam ciasto tylko na mące pszennej. Wiśnie zastępowałam innymi kwaśnymi owocami, malinami czy porzeczkami. Zawsze przygotowuje go z takimi naturalnymi słodyczami, jakie skrywa nasz ogród lub... zamrażarka :-). To taki sernik 'last minute', nie potrzebuje całonocnego chłodzenia, wystarczą zaledwie 2 godziny w lodówce, by zyskał pożądaną konsystencję
Tym razem piekłam go w dużej tortownicy o średnicy 26 cm, więc wyszedł dość niski. Jeśli wolicie wyższe ciasta, wybierzcie tortownicę 24 lub 22 cm.
Do skosztowania ciastek z kultowymi M&Msami nie trzeba długo namawiać nikogo, a już w szczególności dzieci. Chrupiący wierzch, maślany środek i mnóstwo kolorowej radości. Ciastka umiliły imieninowe party dla koleżanek Zofii. Tort z kremem z białej czekolady i truskawkami, który poszedł na pierwszy ogień, wysoko ustawił poprzeczkę. Ciastka oczywiście zasmakowały dziewięciolatkom, ale tego akurat byłam pewna.
Składniki na 26 szt.:
150 g masła
150 g brązowego cukru( w tym 1/3 białego)
300 g mąki
1 jajko
1/2 łyżeczki ekstraktu wanilii
1/2 łyżeczki sody
Szczypta soli
M&Ms bez orzechów, 120-130 g
Wykonanie:
Wymieszać mąkę z sodą i solą, przesiać. Miękkie masło utrzeć z cukrem na puszystą masę, dodać jajko i ekstrakt waniliowy. Dodawać po jednej łyżce przygotowanych sypkich składników nie przerywając ubijania.
Odstawić tak przygotowane ciasto do lodówki na 15 - 30 minut. Po tym czasie formować w dłoniach kulki po 25-26 g i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. W każdą kuleczkę lekko wcisnąć po 3 m&msy . Piec 12 minut we wcześniej nagrzanym piekarniku do temperatury 180 stopni.
Imieniny młodszej siostry, II. urodziny Domowych Frykasów. Każda okazja jest dobrym powodem ku temu, by świętować i... upiec sobie tort :-). Taki letni, bo z pierwszymi truskawkami tego roku.
Wspaniale sprawdził się przyrządzany przeze mnie po raz pierwszy krem z białej czekolady. Jest delikatny w smaku i bardzo gęsty, dzięki czemu trzyma w ryzach cały tort, który pięknie się kroi.
Składniki (tortownica o średnicy 18 cm): na biszkopt:
5 jaj
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
na krem:
200 g białej czekolady
1 łyżka cukru pudru
400 ml kremówki
250 g mascarpone
dodatkowo:
6 łyżek dżemu truskawkowego
400-500 g truskawek
1/2 szklanki wiórków kokosowych, podprażonych na suchej patelni i ostudzonych
Wykonanie:
Kremówkę wlać do garnuszka, dodać połamaną czekoladę i podgrzewać na małym ogniu, cały czas mieszając (uwaga, nie można doprowadzić do wrzenia!), aż cała czekolada się rozpuści. Garnek zdjąć z ognia, ostudzić i włożyć na noc do lodówki.
Następnego dnia upiec biszkopt. Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodawać cukier, dalej ubijając. Dodawać po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki wymieszać, przesiać i delikatnie wmieszać do ciasta (ja to robię na bardzo wolnych obrotach miksera).
Tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia. Boków formy niczym nie smarować, papierem wykładamy tylko dno. Wyłożyć ciasto. Piec w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjąć z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuścić je (w formie) na podłogę. Odstawić do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie wystudzić. Przekroić na 3 blaty.
Teraz pora na krem. Czekoladową kremówkę wyciągnąć z lodówki i ubić na sztywno. Mascarpone wymieszać z cukrem waniliowym i dodawać, łyżka po łyżce, ubitą kremówkę. Powinien powstać gładki i sztywny krem.
6 truskawek przekroić wzdłuż na pół, resztę pokroić w kostkę. Na pierwszym blacie rozsmarować 3 łyżki dżemu, na to wyłożyć 1/4 kremu i 1/2 truskawek pokrojonych w kostkę, przykryć drugim blatem i postąpić z nim tak samo, jak z pierwszym. Całość przykryć trzecim blatem. Wierzch i boki toru posmarować resztą kremu. Boki obsypać podprażonymi wiórkami kokosowymi, na górze ułożyć połówki truskawek.
Rybę gotowaną w mleku kokosowym przyrządzałam i jadałam w Kambodży. I nie było to zwykłe danie z rybą i kokosem, tylko wielka uczta dla podniebienia, taka nie do opisania, amok. O wszystkich moich ochach i achach nad tą czołową khmerską potrawą oraz o tym, jak się ją przygotowuje pisałam już tutaj.
Mój przepis na rybę w mleku kokosowym jest dość okrojony, powiedzmy, dostosowany do tego, co można znaleźć w polskich sklepach. Trudno dostępna jest jedynie pasta z suszonych krewetek, którą przywiozłam z Tajlandii, ale z powodzeniem można zastąpić ją sosem sojowym.
Składniki:
3 średnie filety białej ryby
400 ml mleka kokosowego
1 łyżka czerwonej pasty curry
1/2 łyżeczki pasty z suszonych krewetek (można zastąpić sosem sojowym)
6 ząbków czosnku przeciśnięte przez praskę
2 szalotki, pokrojone w pióra
2 łyżki oleju
1 suszona papryczka cayenne
250 g świeżego szpinaku
300 g mrożonego groszku
1 limonka
soczewica lub ryż i sezam do podania
Wykonanie:
Pastę curry, z suszonych krewetek, 3 ząbki czosnku, szalotki i mleko kokosowe wymieszać w misce. Rybę skropić sokiem z 1/2 limonki. Filety przełożyć do miski, dopilnować, by cała ryba była pokryta sosem. Naczynie przykryć, włożyć do lodówki i marynować min. 2 h.
Na rozgrzaną patelnię wyłożyć filety wraz z sosem, doprowadzić do wrzenia i gotować na małym ogniu 10-15 minut, aż ryba będzie ugotowana. Jeśli wyparuje za dużo mleka kokosowego, dolać wody.
W czasie gotowania ryby przygotować szpinak z groszkiem. Na patelni umieścić olej i pozostałe 3 ząbki czosnku. Podgrzać, wrzucić papryczkę cayenne i szpinak. Gdy puści wodę dodać groszek. Całość smażyć 5-7 minut, do czasu, gdy groszek zmięknie.
Ugotowaną rybę podawać z soczewicą, groszkiem i szpinakiem oraz dodatkową porcją soku z limonki. Całość polać sosem kokosowym, posypać sezamem.