Miesięczna przerwa w pieczeniu i blogowaniu to całkiem sporo. Biłam się z myślami, czym powinnam zakończyć mą kulinarną abstynencję. Zaznajomić rodzinę z tajnikami kuchni khmerskiej czy może wykorzystać jesienne, polskie plony, których teraz wszędzie pod dostatkiem? Jak widać, wygrał wariant drugi (na dobry początek chciałam upiec szarlotkę, ale jej aromat powitał mnie po przekroczeniu progu -mama była szybsza). Cieszyłam się jak dziecko, mogąc, po niezliczonych ilościach mangostanów, rambutanów, mango i pitaji, w końcu skosztować naszych śliwek!
Zapach pieczonego ciasta drożdżowego to jeden z przyjemniejszych swojskich zapachów, jakie znam, więc chcąc podkreślić luźną, domową atmosferę, upiekłam drożdżówki. I to nie byle jakie! Nadziane masą makową, węgierkami, pięknie rumiane, z chrupiącą skórką i miękkim wnętrzem. Do zjedzenia pod kocem, koniecznie w towarzystwie herbaty/nalewki, by choć na chwilę zapomnieć o nieprzyzwoicie niskiej temperaturze i galopującym przeziębieniu...
na ciasto:
- 3,5 szklanki mąki pszennej
- 1 szklanka letniego mleka
- 4 łyżki cukru
- pół łyżeczki soli
- 1 jajko
- 2 żółtka
- 80 g masła, roztopionego
- 16 g świeżych drożdży lub 8 g drożdży suchych
- 100 g suchego, mielonego maku
- 3 łyżki pestek słonecznika
- 3 łyżki daktyli, pokrojonych w kostkę
- 5 łyżek cukru
- szczypta cynamonu
- ekstrakt migdałowy do smaku
- 1 białko, ubite
- ok. 500 g śliwek
- jajko roztrzepane do posmarowania bułek
- lukier do polania
- Wymieszać mleko, cukier, jajko i żółtka. Dodać mąkę wymieszaną z suchymi drożdżami (ze świeżymi wcześniej zrobić rozczyn), masło i sól. Wyrobić gładkie i elastyczne ciasto. Pozostawić w ciepłym miejscu, przykryte, do podwojenia objętości (około 1,5 godziny).
- Po tym czasie ciasto ponownie krótko zagnieść i podzielić na 12 równych części. Uformować podłużne bułeczki, ułożyć na blaszce w sporych odległościach od siebie. Przykryć, pozostawić w cieple do napuszenia (około 30 - 40 minut).
- Mielony mak (zwykły należy zalać wrzątkiem na noc do przykrycia, rano odcedzić i zmielić dwukrotnie przez maszynkę) wymieszać ze słonecznikiem, cukrem, daktylami, cynamonem, ekstraktem migdałowym i ubitym białkiem.
- Śliwki pociąć w półksiężyce.
- Gdy bułeczki się wystarczająco napuszą, dnem szklanki zrobić w każdej dwa wgłębienia, jedno obok drugiego, przyciskając szklankę mocno, praktycznie do samej blaszki (ciasto powinno być cienkie w tym miejscu), następnie we wgłębienie nałożyć nadzienie makowe (około 1 - 1,5 łyżki), na końcu ułożyć pokrojone śliwki. Bułeczki (ciasto) posmarować roztrzepanym jajkiem
- Piec w temperaturze 190ºC przez około 20-25 minut. Wystudzić na kratce. Po wystudzeniu posmarować lukrem.
(przepis z Moich Wypieków z moimi modyfikacjami)
3 komentarze
O matko, jaka pychota! I ten lukier taki biały, a nie przezroczysty. Boski! :D
OdpowiedzUsuńoch... zjadłabym taką drożdżówkę albo dwie :)
OdpowiedzUsuńPyszności :))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń