Kocham dynię. Aktualnie jem ją niemal codziennie. Kroję ją na mniejsze kawałki, wyciągam pestki i piekę w 180 stopniach, aż będzie miękka a boki trochę się przypieką. Dodaję ją do porannej granoli, mieszam z kaszą, wrzucam do sałatki, miksuję na puree. Najlepsze do przyrządzenia puree będą odmiany bardzo pomarańczowe i mięsiste, np. dynia piżmowa czy red curie.
Korzenne klimaty tez są mi bliskie, dlatego mam wielką słabość do tego wypieku. Miękkie drożdżowe ślimaczki z dyni wypełnione nie tylko cynamonem czy gotową przyprawą korzenną z paczki, ale przyprawą korzenną przyrządzoną przez Was. Wszystko oblepione najlepszym na świecie nadzieniem. Jedząc je poczujecie świąteczny klimat, serio. I uważajcie, odlepiane kolejnych bułek od całej reszty bardzo wciąga i nie da rady zatrzymać się na jednej!