BRETANIA I GALETTES Z SEROWYM SOSEM SZPINAKOWYM
By Joanna Genderka - 08:48
Swoje pierwsze galettes jadłam w Bretanii. Jest to chyba najwłaściwsze miejsce na poznanie smaku tych gryczanych naleśników, zważywszy na to, że pochodzą one właśnie z tego północnego regionu Francji. Do Bretanii zawitałam dzięki wymianie polsko -francuskiej organizowanej przez moje liceum. Najpierw w Śremie odwiedziła mnie Laeticia, później ja pojechałam do uroczego Fougères. Przez prawie dwa tygodnie mieszkałam na dużej farmie w domu z XIX wieku. To właśnie tam zakochałam się w Caramel au Beurre Salé, cydrze i francuskich serach.
Moja host mama świetnie gotowała, co wieczór byłam raczona wspaniałymi, kilkudaniowymi kolacjami. Tata Laeticii był zaś smakoszem win, w swojej piwnicy miał niemałą kolekcję różnych trunków i codziennie częstował mnie kilkoma nowymi rodzajami. Finał tego wszystkiego był taki, że co wieczór wstawałam od stołu najedzona do granic i lekko pijana, ale za to jaka szczęśliwa!
Przez te dwa tygodnie zdołaliśmy zobaczyć jeszcze kawałek Normandii ( m.in. plażę d-day) i spędzić , niestety tylko jeden, dzień w Paryżu. Był jeszcze dość oryginalny, ale bardzo sympatyczny festiwal muzyczny En Résonance. Jeden chłopak, rozpoznawszy polski język zaczął głośno śpiewać "Hej, sokoły!" (oczywiście wtórowaliśmy mu). Okazało się, że nauczył się tej pieśni na Erasmusie w Krakowie.
Nie mogło oczywiście obyć się bez kilku porządnych imprez. Raz, "dzień po", wybrałam się z moją host rodziną do bajecznie pięknego, pirackiego miasteczka St. Malo. Z wiadomych przyczyn, moje samopoczucie było naprawdę parszywe, dlatego tak dokładnie pamiętam nie tyle ulice miasta, ile smak galette z kozim serem, który razem ze szklanką cydru postawił mnie wtedy na nogi.
Przygotowanie gryczanych naleśników jest równie proste, co przyrządzenie tych pszennych, choć ciasto ma nieco inną konsystencję. Nie przejmujcie się proszę, jeśli na początku nie będą Wam wychodziły. Przy smażeniu drugiego, trzeciego nabierzecie wprawy. Z serowym sosem szpinakowym nie będzie problemów, wystarczy tylko wszystko przesmażyć i chwilę podusić , żeby amatorzy tych zielonych liści byli ukontentowani.
Składniki (15-18 sztuk naleśników o średnicy 15-18 cm) :
na galettes:
- 300 g mąki gryczanej
- szczypta soli
- 900 ml wody
- masło do smażenia, roztopione
- 3 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
- 1 cebula, pokrojona w pióra
- 450 g mrożonego szpinaku
- szklanka śmietany 18%, słodkiej
- szklanka kefiru
- 200 g ulubionego sera (u mnie ser pleśniowy Danish Blue i feta)
- oliwa do smażenia
- Najpierw należy przygotować ciasto naleśnikowe.Wsypać do miski mąkę i sól. Zrobić dołek w środku i stopniowo wlewać wodę, aż ciasto uzyska konsystencję śmietany kremówki. Nie należy przesadzić z mieszaniem, bo naleśniki będą gumowate. Wstawić ciasto do lodówki na co najmniej godzinę lub całą noc. Po wyjęciu z lodówki jeszcze raz wymieszać i jeśli trzeba, dolać wody. Patelnię rozgrzać i natłuścić roztopionym masłem wlać 50 - 60 ml ciasta na patelnię, szybko poruszając nią tak, by ciasto pokryło całe dno. Smażyć minutę, podważyć brzegi, odwrócić naleśnik na drugą stronę i smażyć kolejna minutę.Następne naleśniki smażyć w ten sam sposób, za każdym razem natłuszczając patelnię masłem.*
- Teraz pora na sos. Na patelnię wlać oliwę, wrzucić czosnek i włączyć ogień. Dorzucić cebulę i zeszklić ją. Dodać mrożony szpinak, obsmażać go przez 2 minuty i zalać śmietaną i kefirem, zmniejszyć ogień i dusi, aż szpinak się rozmrozi. Dodać pokruszony ser, mieszając, by ser się częściowo rozpuścił. Posolić i popieprzyć do smaku.
- Galettes polać sosem szpinakowym (można również posypać połówkami pomidorków koktajlowych) i dowolnie złożyć. Podawać na ciepło.
Smacznego!
(przepis na galettes pochodzi z książki "Mała Paryska Kuchnia" autorstwa Rachel Khoo)
*Żeby naleśniki nie ostygły, przełóż je na blachę do pieczenia i wstaw do piekarnika nagrzanego do 120 stopni.
Szaro-bure St. Malo.
0 komentarze